„Ale jak to trzeba zapłacić?”
A tak to. Nie ma nic za darmo. Nawet na rogi i ogon musisz zapracować.
Photo credit: laureltopias via Foter.com / CC BY-SA |
Zacznę od grafika, bo niedorzeczna sytuacja zdarzyła mi się kilka dni temu. Moja dobra przyjaciółka jest z zawodu grafikiem komputerowym. Zarabia na portretach dla osób prywatnych, rysunkach koncepcyjnych do gier/książek, tłach dla fotografów. W każde dzieło wkłada nie tylko serce, ale i ogrom czasu i pracy. Dziubie w szczegółach, ustawia kolorystykę, dba o światłocień. Jest profesjonalistką i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Najpewniej, jeśli zajrzysz na jej profil i zobaczysz dzieła, przyznasz mi rację. Bardzo często zamawiam u niej różności - portrety, tła, profilowe, koncepty - a ostatnim moim zamówieniem jest nagłówek strony. Wszystko pięknie, wszystko ładnie. Zamawiając u niej, nie mam wątpliwości, że zapłacę. Kwestia „ile”. To ważna kwestia, negocjacje czasami są, czasami nie. Wszystko zależy od naszego układu, w końcu znamy się kilka lat. Kilka lat. I nigdy by mi przez myśl nie przeszło, by zapytać: „A zrobisz mi za free?”; zrobi za free jak będzie chciała - to jej zawód, to jej sposób na życie.
Zamawiając, wiem że zapłacę. Jednakże zdarzają się klienci, i to całkiem spora liczba, która otwiera oczy zdziwiona „ale jak to trzeba zapłacić?”. Czasami załatwiam jej zamówienia, drobne zlecenia, za które zawsze wpadnie jakiś grosz. Ostatnio widziałam ogłoszenie: „kto zna jakiegoś grafika?”. Stwierdziłam, że czemu nie polecić Raptorzysko? Napisałam do kobiety, że znam grafika i zależy co chciałaby zamówić. Ta, że avatar na stronę i zdjęcie w tle, ale - na początku chciałaby za darmo.
Zaśmiałam się pod nosem i napisałam, że za darmo to odpada. Za darmo. Dlaczego za darmo? Bo to tylko grafika komputerowa? Bo *pstryk* paluszkiem i już pojawia się na ekranie? Znam proces powstawania tego typu rzeczy i wiem, że to wiele, naprawdę wiele godzin ciężkiej pracy. Oczywiście, dla kogoś wpatrywanie się w ekran i machanie elektronicznym ołówkiem po tablecie to nie praca, a tym bardziej nie ciężka praca. Praca w kopalni, tak, ta to jest ciężka. Rysowanie to... hobby. Dla przyjemności, dla przyjemności, bo tak, bo sprawia to przyjemność.
No właśnie, skoro rysowanie to frajda, odskocznia od obowiązków, dlaczego ktoś miałby brać za to pieniądze? W końcu lubi to co robi, a co za różnica kogo i co namaluje? A no jest różnica. Gdybym potrafiła tworzyć tak wspaniałe prace jak Raptorzysko, stworzyłabym mnóstwo autoportretów, narysowałabym chyba wszystkie postacie z opowiadań i dla każdego tekstu stworzyła niepowtarzalną okładkę. Miałabym co rysować, oj tak. Dlaczego więc wolny czas na rysowanie moich kaprysów miałabym oddać kaprysom kogoś innego, i to za darmo? Do tego wiem, że klienci bywają różni i zmienni, jak podoba. A to ten pomarańcz nie pasuje lepsza byłaby czerwień; a ta czerwień w sumie nie pasuje, lepszy byłby jednak pomarańcz; ale nie ten pomarańcz, tylko ten pomarańcz co był na początku. Takie wydziwianie, bo może, bo płaci.
Informatyk to kolejna branża „zrób to za darmo”. Napraw komputer, zainstaluj system, usuń system, załatw ten program, napraw ten szablon, zrób mi szablon, zakoduj mi stronę, i w cholerę więcej byle problemów, z którymi biegniemy do specjalisty. Owszem, niektórzy to zdziercy a inni żerują na naiwności swoich klientów. Załóżmy jednak, że mamy prawdziwego specjalistę, ale jest on naszym znajomym albo, najgorzej, członkiem rodziny. Oczekujemy, że wykona swój zawód za darmo. Poświęcił kilka lat nauki, wiele godzin na babraniu się we komputerowych flakach, ale musi to robić za darmo, bo ciotka poprosi, bo kuzyn zaszantażuje, bo cokolwiek. Co z tego, że to usługa, taka jak każda inna. Cioteczka idzie do fryzjera i co, powie że nie zapłaci, bo fryzjerka to koleżanka? Nie tak działa ten świat. Płacimy, ale nie dlatego, że ktoś chce z nas zdzierać pieniądze, co to, to nie.
Dlaczego idziemy do fryzjera? Lepiej zafarbuje, lepiej obetnie, lepiej umodeluje. Dlaczego idziemy do kosmetyczki? Lepiej wyreguluje brwi czy zrobi hybrydy. Dlaczego idziemy do restauracji? Ponieważ kucharz potrafi gotować tak, jak my nawet byśmy nie marzyli. Nawet jak idziemy na cholerną, tanią pizzę - płacimy; zamawiamy taryfę - płacimy; szewc - płacimy; zegarmistrz - płacimy. Za możliwość jeżdżenia komunikacją miejską płacimy. Za każdą, jedną usługę płacimy, dlaczego więc informatyk czy grafik ma pracować za darmo? Bo masz taki kaprys? Bo uważasz, że jak ktoś robi coś z pasji albo z przyjemności, nie powinien brać za to pieniędzy?
Pisanie, oj, biedne pisanie. Jakież zdziwienie musiało pojawić się na twarzy osoby, która dowiedziała się, że za napisanie konkretnego opowiadania policzę sobie od ilości znaków. Lubię pisać, nie ukrywam; wydaje mi się, że dobrze piszę, dlatego za mój styl i mój czas policzę sobie konkretną, wyliczoną wcześniej kwotę. Nie jestem instytucją charytatywną i mimo, że lubię to co robię, nie będę robiła tego za darmo tylko dlatego, że ktoś ode mnie tego oczekuje. Chce wykonanej usługi - nie ma sprawy, ale nie za darmo. Dla najbliższych - może, ale dla zupełnie obcych mi ludzi? Nie sądzę.
Podobnie z poprawianiem tekstów - tak, tym też się zajmuję. Ktoś mi coś wysyła, ja to coś poprawię i odsyłam już bez błędów - oczywiście, za opłatą. Licencjaty, magisterki, prace semestralne, prezentacje maturalne. Czasami wykonam referat na konkretny temat, ale i to nie jest za darmo.
Zapłacić, płacić, darmo i za darmo. To chyba najczęściej pojawiające się słowa w tym artykule. Kojarzą nam się głównie z pieniędzmi. Jednakże, wszyscy wiemy, że w rodzinie i wśród najbliższych istnieje inna waluta. Nazywam ją przysługa za przysługę. Kiedy proszę kogoś bliskiego o pomoc, nie oferuję pieniędzy, ale kupię albo dobrą flachę alkoholu, albo postawię kawę w drogiej kawiarni, albo coś uszyję, albo coś napiszę, albo poprawię za darmo. Podobnie jest w drugą stronę: nie zawsze chcę pieniędzy, czasami nawet nie wspominam o zapłacie, ale ktoś sam z siebie oferuje coś w zamian.
To jest zdrowa relacja. Czas to pieniądz, więc za sam fakt poświęcenia wolnej chwili powinno się płacić przy usługach. Grafik komputerowy tworzy kilka godzin, informatyk również nie załatwia problemu w kilka minut. Poprawianie tekstu to kilkukrotne czytanie na głos tekstu, wyłapywanie błędów i spoglądanie w zasady pisowni, czy aby na pewno jest dobrze. Wszystko to jest czasochłonne i nawet jeśli to lubimy, należy się wynagrodzenie za poświęcony czas (i efekt końcowy).