• Facebook
  • E-mail

sobota, 30 maja 2015

#56 Najchujowszy gatunek na ziemi

Ludzie to najchujowszy gatunek w naszym układzie słonecznym; pod naszym kochanym, jasnym słoneczkiem. Po prostu. Jesteśmy chujowi i zajmujemy pierwsze miejsce w rankingu bycia chujami. Dlaczego? O tym za chwilę.
(nota pisana pod wpływem – emocji – i skierowana do ludzi, których dany problem dotyka; z uprzedzeniem dla tych, którzy nie są chujami, bo nie wszyscy nimi jesteśmy, ale znaczna większość owszem)
Słyszał ktoś o grupach wsparcia? - „Forma wsparcia psychospołecznego, funkcjonująca również w rzeczywistości wirtualnej, w której członkowie świadczą sobie różnego rodzaju pomoc, informacje, zazwyczaj nieprofesjonalnie. Niekoniecznie jest to pomoc materialna. Członkowie grupy zrzeszają się zazwyczaj ze względu na jakąś wspólną, obciążającą psychicznie lub społecznie cechę.”
Grupy wsparcia – wspaniale to brzmi, nieprawdaż? Pod warunkiem, że nie masz prawdziwego problemu i faktycznie, nie cierpisz na coś, co obciąża cię w jakiś sposób. Przejdźmy do wyobrażenia: wyobraź sobie, że jesteś chory na raka. To najbardziej skrajny przykład jaki mogę dać, ale myślę, że doskonale uderzy w sedno problemu. Tak więc, hipotetycznie, masz raka. Wiesz, że jest źle. Całymi dniami boisz się, masz wątpliwości, a Twoja rodzina dzielnie walczy o Twoją wolę walki. Wspiera Cię, rozmawia, próbuje Cię podbudować. Niestety, wyrok zapadł i będziesz brać chemię. Nie jest źle, prawda? Postanawiasz dowiedzieć się czegoś i zamiast udać się do lekarza, wolisz zapytać ludzi, którzy również przez to przechodzili. Zapisujesz się do grupy wsparcia i piszesz:


„Jestem ciężko chory. Za kilka dni idę do szpitala by wziąć pierwszą dawkę chemii. Jak to wygląda? Włosy wypadają od razu? Jak zareaguje organizm? Słyszałem, że chemia to trucizna.”
Czekasz grzecznie na odpowiedź, która pojawia się już kilka minut później.
„Po co ci chemia? I tak umrzesz.”
No i proszę, doskonały przykład człowieka, który… Który co? Kozak w necie, cipa w świecie czy też człowiek, któremu się nie udało i teraz podcina nogi innym? Nie wiem czy to tylko polska mentalność, czy naprawdę ludzie – ludzie jako gatunek – są takimi potworami. Niemniej, z czego może to wynikać?
My, ludzie, nie rozumiemy, że każdy z nas jest inny, mimo że buduje nas podobna siatka genetyczna. Owszem, wszyscy mamy parę rąk, parę nóg, jedną głowę. Odstępstwo od tej reguły sprawia, że już patrzymy na danego osobnika krzywo. Nie jest pełnoprawnym człowiekiem. Skoro jestem dobry z maty, to nie rozumiem, jak ktoś może tego nie rozumieć. Głupiec. Ktoś, kto jest gorszy tam, gdzie większość spełnia oczekiwania, od razu jest postrzegany w niższych kategoriach.
Przed chwilą był skrajny przypadek z rakiem, a teraz podam najbardziej trywialny z możliwych, z mojego życia. Jeden z dziesięciu. Nauczycielka muzyki zapytana o autora Jasia i Małgosi, powiedziała że albo Andersen, albo Bracia Grim. Druga odpowiedź była poprawna, ale powiedziana jako druga, więc odpadła. W tym momencie usłyszałam komentarz „Idiotka”. Czy taka idiotka? Kilka pytań wcześniej leciała muzyka, gdzie śpiewaczka operowa odtwarzała arię. Jakim tonem śpiewała – nie wiem, nie mam pojęcia. Nie jestem muzykiem, ale tamta pani wiedziała. Odpowiedziała poprawnie, ale z kolei nie wiedziała nic o autorze, ponieważ nie jest polonistką. Rozumiem to – podobnie jak to, że nie można wiedzieć wszystkiego. Mój towarzysz tego nie wiedział.
Każdy jest inny, prawda? Każdy ma inną wiedzę, w czym innym jest dobry, ale też inaczej odczuwa oraz reaguje. I n a c z e j  to słowo klucz. Po tym jakże przydługim wprowadzeniu pora na tłumaczenie, dlaczego ludzie to najchujowszy gatunek na świecie.
Prawda jest taka, że ludzka tragedia przyciąga naszą uwagę, nasze spojrzenie. Wystarczy przyjrzeć się reakcjom pasażerów autobusu, kiedy to na poboczu stoi karetka i widać, że był wypadek. Muszą wiedzieć „co się stało”. Podnoszą się z siedzeń, zaglądają przez ramię – byleby to zobaczyć. Znam tę cechę ludzkiej natury i choć bardzo mnie kusi, patrzę w przeciwną stronę, udając obojętną. Nie chcę karmić się ludzkim cierpieniem i sensacją, mimo że natura tego ode mnie oczekuje.
Podobnie jest, kiedy idzie człowiek i ma defekt. Brzmi to brzydko, wiem, ale tak na to patrzą chujowi ludzie. Jak na coś niepełnego, jak na coś upośledzonego, nawet jeśli takie tak naprawdę nie jest. Ktoś idzie i dziwnie powłóczy nogą; ktoś nie widzi; ktoś stracił włosy w wyniku chemioterapii; ktoś na jedno złe słowo zaczyna płakać i ucieka. Osoby takie wzbudzają śmiech. Ile jest zdjęć i komentarzy w internetowej rzeczywistości, nieprzychylnych i prześmiewczych?
Powszechnie uważa się, że ludzie bezdomni to alkoholicy, którzy przegrali życie. Nie przecz – widząc pana śpiącego na ławeczce w parku, czujesz wyższość. Każdy by czuł, bo jesteś w o wiele lepszej sytuacji. Natomiast ja miałam przyjemność spotkać i pomóc panu, któremu nie wyszło. Nie dlatego że pił. Nie był głupi. Emerytowany nauczyciel. Nauczyciel, człowiek w swoich czasach uchodzący za autorytet wylądował na ulicy. Dlaczego? Z dobrego serca wziął kredyt, nie wiem komu, ale wziął i to go zniszczyło. Zniszczył go inny człowiek.
Dlaczego nasz wzrok na ulicy przykuwa łysa kobieta, która ukrywa brak włosów pod chustą? Wiemy, że prawdopodobnie to ciężka choroba sprawiła, że jest w sytuacji w jakiej jest. Prawdopodobnie nie miała na to wielkiego wpływu, ale i tak przyciąga spojrzenia. Jest wytykana palcami kiedy nie widzi, a raczej kiedy ludzie myślą, że nie widzi. Widzi spojrzenia, widzi tę ciekawość. Jest człowiekiem, a nie wybrykiem. Nie rozumiemy tego. Nie rozumiemy też tego, że wygłaszane przez nas w Internecie opinie trafiają w takich ludzi i krzywdzą ich. Piękna i wartościowa kobieta ma tylko długie włosy, w krótkich chodzą feministki i babochłopy. Co ma powiedzieć ta biedna kobieta? Chce czuć się piękna, chce czuć się kobieca, ale przy setkach takich głosów jest to możliwe?
Grupy wsparcia powinny pomagać takim ludziom. Powinny wspierać, nawet jeśli nie finansowo, to dobrym słowem, radą, pocieszeniem. Pierwotne takie było założenie, ale z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, stały się żerowiskiem chujowych ludzi. Komentują wszystko negatywnie, odbierają resztki godności, wiary, woli walki, a co za tym idzie, życia. Praktycznie każda przypadłość, choroba – wszystko, co społeczeństwo odrzuca lub wyśmiewa – wywołuje depresję.
Depresja to ciężka choroba, ciężka dla tych, co ją przechodzą i dla rodziny. Każdy dzień to walka z sobą, walka o wyjście z łóżka, prysznic, o życie. To jak powolna rozgrywka w szachy między śmiercią a chorym. Białe pionki, którymi gra śmierć, to negatywne komentarze, krytyka, strach, porażka – wszystko, co odbiera sens życia. Czarne pionki to nadzieja, promienie słońca, ulubiona piosenka w radiu – wszystko, co nadaje życiu sens.
Depresja sama w sobie jest niebezpieczna, okrutna wręcz. Wyniszcza człowieka jak robaczywe jabłko, a co dopiero, gdy nie jest singielką. Może ma chłopaka i wspólnymi siłami zwycięża?
Naturalnie, nie piszę o tym, nie mając żadnych dowodów na poparcie swojej tezy. Nie jestem chora, nie należę do żadnej grupy wsparcia, ale nie muszę. Docierają do mnie głosy, czasami zapłakane, czasami po prostu wkurwione, że ludzie to chuje. Dlatego piszę o chujowych ludziach. O tym, co robią innym.
Pisałam o raku, nieprawdaż? Nie bazuję na nim, ale najpewniej w grupach wsparcia tego typu pojawia się podobny problem. Tacy ludzie są wszędzie. Są jak zaraza, która się rozprzestrzenia. Powinno się takich tępić, powinno się ich wyganiać z żerowisk. Pasożyty, nie mam o nich innego zdania. Nie piszę o raku, ale piszę o łysieniu plackowatym. Tak, piszę o chorobie, przez którą wypadają włosy. Czy to śmiertelna choroba? Tak, ponieważ z nią w parze idzie depresja i kompleksy, a te są zabójcami. Cichymi, subtelnymi mordercami, podżeganymi przez innych ludzi, przez chujowych ludzi.

Mężczyźni tego problemu mogą nie zrozumieć, ale nie ma się co dziwić i nie można im mieć tego za złe. To kobieta musi mieć długie, piękne i zdrowe włosy. Krótkie włosy są nieatrakcyjne. Tylko długie są fajne, są seksowne. Tylko takie kobiety się liczą. (Brzydzę się zdań, jakimi się posługuje, a jakie wielokrotnie słyszałam/czytałam).
My – kobiety – uwielbiamy włosy farbować, robić fryzury. Uwielbiamy podobać się mężczyznom, uwielbiamy być w centrum uwagi. Dlatego, moja Droga Czytelniczko, wyobraź sobie, że budzisz się pewnego poranka. Jesteś wyspana i przekonana, że to będzie dobry dzień. Podnosisz się i kiedy spoglądasz na poduszkę, widzisz olbrzymi pukiel włosów, który jeszcze poprzedniego wieczora był na Twojej głowie. Biegniesz do łazienki. Widzisz w lustrze łysy plac wielkości pięści. Co robisz?
Prawda jest taka, że nie jestem w stanie sobie tego tak jasno wyobrazić, w przeciwieństwie do osób, których ten problem spotyka. Załamałabym się. Pewnie zaczęłabym wyć, nie mogła uwierzyć w to co widzę. Próbowałabym się zabić? Niewykluczone. Włosy są dla mnie bardzo ważne, są moim atutem. A dla Ciebie? Co Ty byś zrobiła?
Łysienie plackowate nie dotyka tylko głowy – dotyczy całego ciała. Nagle tracisz brew, jedną, bo w parze to się rzadko zdarza. Łyse place na nogach, rękach. Co byś zrobiła? Oczywiście, po pierwszej histerii? Szukałabyś pomocy. Poszłabyś do lekarza, zapisałby maści, leczenie specjalistyczne. Na samym końcu zapisałabyś się do grupy wsparcia, by inni ludzie, którzy też przez to przechodzili podnieśli Cię na duchu. Powiedzieli, że im leczenie pomogło; by uprzedzili Cię o działaniu leków; by wsparli Cię psychicznie.
Pierwsze leczenie krio – głowa Cię swędzi niemiłosiernie. Nie wiesz dlaczego i czy dobrze. Piszesz na grupie, bo jest bliżej, bo jest dostępna cały czas, bo nie trzeba umawiać wizyt:
„Po krio swędzi mnie skóra głowy. Co to może oznaczać?”
I otrzymujesz następującą odpowiedź:
„Jak swędzi, to znaczy, że wypada.”
Zachowaj zdrowe zmysły przy czymś takim, zwłaszcza, że po zapytaniu lekarza ten oznajmia, że jak swędzi, to znaczy, że odrasta. Nie ma jednoznacznego pochodzenia tej choroby, ale jestem w stanie się założyć, że strach i stres nie pomagają w leczeniu. Na potwierdzenie tego co piszę, screeny z grupy wsparcia:





Kim są chujowi ludzie? Oni myślą, że wszyscy są tacy sami. „Skoro nie pomogło mi, nie pomoże i tobie”. Nie potrafią podbudować, bo liczy się to, by ktoś nie miał lepiej od nich. Im nikt nie pomógł, więc jakim prawem oni mają komuś pomagać? By poczuć się lepiej, kopią leżącego.
Na zakończenie powiedz mi, czy masz jakiś problem? Nie, to nie jest pytanie z serii „Osiedlowy, troskliwy dres”, a pytanie faktyczne. Cierpisz na nadwagę i zmagasz się z nią każdego dnia? Masz raka? Cierpisz na łysienie plackowate? Depresję? Cierpisz na cokolwiek, mogą być nawet kompleksy, i borykasz się z objawami/problemami danej choroby? Jeśli nie, to jesteś po szczęśliwej stronie barykady, z której możesz radośnie obrzucać wyżej wymienionych (i znacznie większą grupę) błotem. Mówiąc o błocie, mówię o słowach, którymi niszczycie to, na co oni ciężko pracują. Wolę walki; wolę życia.
Możesz tak robić. Pytanie: czy chcesz? Pamiętaj, zmienić stronę barykady można bardzo szybko, bardzo łatwo i co gorsza, nie z własnej woli.



Współpraca


Adres e-mail

kontakt@narzecze.pl