• Facebook
  • E-mail

Może się przedstawię:

Jestem N.

dawniej Nuadell i Pani Kotełkova.


Trochę o mnie:

Na(talia)

Polonistka - z charakteru, zboczeń, prawdopodobnie też z krwi i kości.

Bibliofilka. Kolekcjonerka książek.

Mityczne stworzenie zwane 'graczem-kobietą'; łac. nazwa: kobietus graczus nielamus.

Marzycielka, bezustannie z głową w chmurach.

Gaduła, co tylko gada i gada. I gada, i jeszcze raz gada. Lubi gadać.

Trochę blogerka.



Pani Kotelkova

Trochę o NaRzecze:

NaRzecze to dawny blog funkcjonujący pod nazwą Wypstrykando. Jednakże tak jak przerwa w blogowaniu przysłużyła się mojemu zdrowiu, tak na zdrowiu podupadła dawna domena.

Żałuję? Ani trochę. Po pierwszej złości uważam, że przez tyle czasu JA się zmieniłam, WY się zmieniliście, to i Wypstrykando powinno się zmienić.

O czym piszę? O życiu, ludziach, relacjach, poli... nope!, o polityce nie, śmierdzący temat.

Czyli tak jak dawniej, ale... krócej. Bez elaboratów na setki stron.

AKTUALNOŚCI


niedziela, 30 grudnia 2018

#200 Dziękuję Ci.

#200 Dziękuję Ci.


Nie znasz mnie. 

A właściwie, ja nie znam Ciebie. Ale dziękuję Ci


Bloguję już kilka lat i przez te kilka lat postanowiłeś - jako mój Czytelnik - podążać za mną.
Dziękuję Ci za to, że przez ten cały czas próbowałeś ubrać moje buty. Moje buty, czyli mój temat, mój pogląd i moje argumenty. Nieważne jak byłyby niewygodne, robiłeś to. Mogłeś się nie zgadzać, mogłeś uważać że nie mam racji - ale miałeś odwagę to napisać; i nie napisać w sposób, który określamy hejtem. Po prostu, nie zgadzałeś się ze mną, więc to napisałeś.
Dziękuję Ci za wsparcie, jakie mogłam w Tobie znaleźć gdy tego potrzebowałam. Bo wiedziałeś co napisać i jak napisać, bym poczuła, że nie jestem osamotniona.
Dziękuję Ci za to, że mogłam napisać w mniej lub bardziej poważnych sprawach i zawsze mogłam liczyć na fachową poradę.
Dziękuję Ci za to, że zawsze napisałeś do mnie i porozmawiałeś o czymś, co znalazło ujście w artykułach. I dziękuję, że mogłam to opisać.
Dziękuję Ci, że nadal tutaj ze mną jesteś.
Dziękuję Ci, że zacząłeś ze mną tutaj być.

Mam nadzieję, że znalazłeś w moich artykułach to oparcie, słowa otuchy i to, czego u mnie szukałeś. Bo cokolwiek napisałam przez ten cały czas, pisałam dla Ciebie. Potrzebowałam wyrzucić z siebie myśli, ale robiłam to dla Ciebie.
Przez te wszystkie lata miałam swoje wzloty i upadki; mniej lub bardziej twarde lądowania. Zmieniałam się, czego dawałam świadectwo w moich tekstach. Zmieniał się mój warsztat, moja tematyka. Ja się zmieniałam. I to dzięki Tobie, bo musiałam przemyśleć pewne sprawy jeszcze raz i spojrzeć na nie Twoimi oczami. Zmieniałam się również dla Ciebie.


I dziękuję Ci za to, mój Czytelniku. Życzę i Tobie, i sobie, kolejnych dwustu artykułów. Życzę i Tobie, i sobie, że spotkamy się za kilka lat ponownie.

czwartek, 13 grudnia 2018

#199 Stereotypy | Czy jesteś rasistą?

#199 Stereotypy | Czy jesteś rasistą?

Bawi mnie, gdy ludzie oburzają się na temat stereotypów i z obrzydzeniem mówią: „Stereotypy mnie nie dotyczą! Jestem tolerancyjny”. Jakby były czymś złym, czymś brudnym. Jakby za pomocą stereotypów człowiek stawał się rasistą. Prawda jest taka, że nie możemy funkcjonować bez stereotypów. 

Niestety, ludzie zrobią wszystko, by uniknąć zarzutu „jesteś rasistą”. Nie ma w tym nic złego. Zło tkwi w rasizmie, ale to nie o nim chciałam mówić. Tym razem obiektem moich przemyśleń stał się stereotyp, a raczej to, co czyni z ludźmi. Błędnie myli nam się postrzeganie świata stereotypowo od bycia rasistą. Ale, od początku.
Cóż to znaczy: stereotyp? Potocznie kojarzy nam się z obrazem zamkniętym gdzieś w podświadomości, przekazanym przez kolegów, koleżanki, rodziców. Przeważnie dotyczy to innych ludzi... W końcu, każdy Muzułmanin to morderca i gwałciciel, każdy Niemiec gestapowiec, każdy Polak to pijak i złodziej. A jaka jest prawda? Pierwotnie znaczenie słówka stereotyp było troszeczkę inne od znanego nam dzisiaj:
«kopia pierwotnej formy drukarskiej do druku wypukłego»
Jak pewnie wiemy z lekcji historii, w dawnych dziejach maszyny drukarskie wyglądały zupełnie inaczej. W wielkiej tablicy układało się kostki z wypukłymi literami, naciskało się na gąbkę z tuszem (całą stronę), po czym odbijało się na pustej stronicy. Taka stara metoda kopiuj i wklej, zastosowana już w przeszłości.
Dlatego nie może dziwić, że znaczenie stereotypu poniekąd jest takie same:
«funkcjonujący w świadomości społecznej uproszczony i zabarwiony wartościująco obraz rzeczywistości»
Bo choć jest to obraz rzeczywistości funkcjonujący w świadomości społecznej, to jednak jest on przekazywany jak kalka - przez kopiuj i wklej.  Ale nie mówmy już o znaczeniu słowa, a skupmy się na jego funkcji.  Można ich wymieniać wiele, ale ja wytypowałam trzy. 

funkcja pierwsza

porządkowanie rzeczywistości

Lubimy wszystko mieć poukładane, na swoim miejscu i nie lubimy, gdy zmienia miejsce. Załóżmy taką sytuację, że spotykają się dwie koleżanki i wymieniają najnowsze informacje o ludziach z blokowiska. Nawet jeśli kogoś nie znamy, lubimy o nim coś wiedzieć. „Coś”. Niedużo, „coś”. Dlatego gdy podczas rozmowy pada pytanie: „jaki on jest”, często posługujemy się stwierdzeniem typowy. Typowy Seba. Typowy Polak. Typowy Niemiec. Typowy Szkot. Typowy Rusek. Typowy Warszawiak czy typowy Ślązak. 
Ktoś jest typowy i używamy tego określenia. Nie wiemy jaki on jest, ale już wówczas pojawia się stereotyp. Bo nie każdy z nas zna Szkota, ale każdy wie, że lubi whiskey, że Włosi lubią pizzę i są kobieciarzami, że Grecy mają na wszystko czas. Wiemy, że z rusami nie pić i że Rosja to stan umysłu. Wiemy to, choć nigdy nie spotkaliśmy Greka, Włocha czy Rusa. Ani Francuza, choć Francuzi to tchórze. Wiemy. Mówimy to z uśmiechem, bez złości. Dzielimy się spostrzeżeniami, stosując minimalizm. Maksimum obrazu przy minimum słów. 
Obraz jest trochę skarykaturowany, ale jest. Z grubsza. 

funkcja druga

poczucie humoru

Teraz szczerze, kto z nas nie lubi żartów o Polaku, Rusku i Niemcu? Polaczek to cwaniak, Niemiec praktycznie podchodzi do życia, a Rusek... Rusek to Rusek. Zauważ, że w samych żartach o Polakach lubimy „szczycić” się przebiegłością i umiejętnością picia, a jednocześnie oburzamy się na ten stereotyp. No nie jest tak? Nie mówimy o pijanym w sztok rodaku, co oszukał diabla w grach? Co wykiwał francuza czy załatwił Niemca na cacy? A jednocześnie gdy ktoś zza granicy wspomni o tym stereotypie, jest wielkie oburzenie - bo rasista.
Nie rasista - powtarza jak kalka to, co usłyszał od kogoś innego; a to co usłyszał, w jakiś sposób uporządkowało jego rzeczywistość. Może nie tak jakbyśmy chcieli, ale jednak. No bo - jakby nie patrzeć - sami łypiemy na rodaka krzywym okiem. W dzisiejszych czasach wszystko wszystkich obraża i niestety, nie potrafimy śmiać się sami z siebie. 

funkcja trzecia

ostrzegawcza

Chciałabym powiedzieć, że stereotypy kłamią. Chciałabym móc powiedzieć z ręką na sercu, że w tych wszystkich wytykach i żartach nie tkwi ani ziarnko prawdy. Niestety, skądś się to wzięło. Bo jak to tak, jeden człowiek to wymyślił, a wszyscy mu uwierzyli i powtarzają to jak prawdę objawioną, choć nie mają ani krzty potwierdzenia w rzeczywistości? 
Kogoś musiała spotkać przykra sytuacja, musiał ją przekazać dalej. Ten, kto tę wiadomość otrzymał, albo sam miał z tym kontakt albo przekazał komuś, kto miał podobne doświadczenia. W ten sposób stworzyła się drabina, że ktoś tam zna kogoś, kto właśnie miał taką samą sytuację. 
Przykładów mogę mnożyć na pęczki, ale zacznę od najniższych: żebracy. Damy pieniądze żebrzącym ludziom czy też powtarzamy, że to pijacy żerujący na litości innych? Raz postanowiłam zrobić krok na przód i zrobiłam osobie potrzebującej zakupy. A potem tę samą osobę zauważyłam w grupie kilku innych osób, wymieniających się fantami i śmiejących się z naiwności ludzi. Dalej: cyganie. Nie ładnie oceniać po pozorach, ale sama byłam świadkiem jak cygańskie dziecko wyrwało kobiecie telefon z ręki i uciekło z autobusu z taką prędkością, że nie było szans go dogonić. 
Stereotypowo? Bardzo. Kobieto kochana! Idąc przez miasto i widzą budowlańców w oddali wiesz,  po prostu wiesz, że będą się na ciebie gapić, albo wręcz zagwiżdżą jak na psa.

Stereotypy pozwalają nam uporządkować świat przy minimum przekazu i maksimum treści. Jednocześnie te same obrazy uświadamiają nam nasze wady, z których potrafimy się albo śmiać, albo jesteśmy śmiertelnie obrażeni. I na sam koniec te same stereotypy mówią jakąś część prawdy o naszej naturze. 
Bo może niczego nie ukradłeś i nie upijasz się na umór, ale powiedz mi: nie znasz przypadkiem tego wąsatego Janusza z biznesu, który doi oszczędności na pracownikach płacąc minimalną krajową? Albo nie znasz tego, który powtarza znalezione - niekradzione? Nawet jeśli stereotypy nie mówią personalnie o tobie, to na pewno słysząc je, kogoś na myśl ci przywołują. I taka jest właśnie siła stereotypów. Są złe? Nie. Są złe, gdy za nimi schowana jest mowa nienawiści. Gdy to stereotypy nie pozwalają poznać nam osoby i pozostajemy tylko przy jej obrazie.

A jakby na potwierdzenie słów, przytoczę pewną historię opowiedzianą przez bliską mi osobę. Miałam kiedyś kumpla, który miał Yorka. York jak każdy pies, na spacery chodzić musi. Tak więc (nazwijmy naszego bohatera) Tomek chcąc nie chcąc, musiał iść ze swoim Fafikiem na spacer. Było już późno, ale w sumie park niedaleko był ładny i dobrze oświetlony, wybrał się właśnie tam na spacer.
I idąc jedną z alejek parku Tomek w oddali dostrzegł trzech dresów dokładnie w tym samym momencie, w jakim oni zauważyli jego. Tomek wiedział, że nie może okazać strachu drapieżnikom, i tak samo nie może rzucić się do ucieczki.
Więc szedł dalej ze swoim psem zaczepno-obronnym i kątem oka obserwował Panów. A jeden z nich nagle wstał i ruszył w jego stronę. Tomek, widząc dresa wyższego o głowę, do tego napakowanego, zastanawiał się czy woli stracić zęby, czy jednak nowy telefon będzie tańszym rozwiązaniem.
Dres idzie, Tomek odmawia zdrowaśkę. Dres podchodzi i rzecze "Ty, to twój pies?". Tomek stara się nie trząść jak galareta i odpowiada w miarę pewnie "mój", na co dres rzecze "mam takiego samego, ale jakby mniejszego". 
W ten oto sposób Tomek rozmawiał sobie z dresem o psich fryzjerach i odmianach yorków.


wtorek, 4 grudnia 2018

#198 Księżniczka po terminie | Co niszczy twój związek?

#198 Księżniczka po terminie | Co niszczy twój związek?

Jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie.
Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężka do zniesienia.
Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
Marylin Monroe

W poprzedniej części Z księżniczki w zołzę pisałam o nim, jako osobie, która nie dojrzała do dorosłego życia. Mówiłam, że jest wiecznie zmęczony, ma milion wymówek, a druga połówka to bardziej mamusia jak partnerka. Ale, ale, czy to znaczy, że tylko on może być przyczyną rozpadu związku? Czy tylko on niszczy związek swoją niedojrzałością? Otóż: nie tylko on. Powiedz mi, księżniczko, co tobie można zarzucić?


Pewnie ktoś uśmiechnął się pod nosem po przeczytaniu użytego przeze mnie wyrażenia księżniczka. Raz, bo użyłam tego samego określenia w poprzedniej części. Dwa, bo każdy z nas zna taką księżniczkę, która wygląda jak milion dolarów, chodzi do kosmetyczki, fryzjerki i często odwiedza galerie handlowe. A jak taka księżniczka zrobi selfie w lustrze, to nie dość że one jest upieprzone fluidem i innymi cudami, to jeszcze w tle prezentuje cały syf, jaki zdążyła naprodukować. 
Księżniczki, które brzydzą się sprzątania. Jeszcze po sobie posprzątają, bo tyle potrafią ogarnąć, ale są i takie, co brzydzą się pomyć łazienkę, o wyniesieniu śmieci nie ma mowy. Bo bez szpilek i modnej panterki nie wyjdą z domu. 
Takim księżniczkom, mimo największych chęci, nie wychodzi gotowanie, bo nigdy gotować nie musiały. Bo albo mama to robiła, będąc całodobowo służącą i sprzątaczką, albo są na tyle bogate, że miały od tego prawdziwą służącą. (Nie wiem ile jest kobiet w naszym świecie, które mogą sobie pozwolić na pławienie się w luksusach, a na ile to po prostu obraz z telewizji i filmów). Wiem natomiast, że spora część kobiet, zwłaszcza tych młodych, nie potrafi dojrzeć do dorosłego życia. 

Księżniczko naszych czasów, jakież to masz wymagania względem chłopaka? Dziesięć tysięcy na rękę, własny samochód i mieszkanie, a jak ma mniej niż 180cm wzrostu to nawet ma nie podchodzić. Chcesz wakacje na egzotycznej wyspie, najdroższe ubrania i kosmetyki.
Nie pójdziesz do pracy, bo w tej płacą za mało a ta uwłacza twojej godności. W końcu twój czas jest taki cenny. Nie potrafisz się dostosować do norm życia w pracy - bo to ty jesteś najważniejsza, tylko ty masz rację i tylko inni popełniają błędy. Nie ty, nigdy nie ty.
Mężczyzn to śmieszy. Widzę to stosunkowo często, bo sporo męskiego grona wyśmiewa te twoje wymagania tym bardziej, że księżniczką to ty jesteś, ale tylko z nazwy. Byłaś, owszem, ale straciłaś swoją gwarancję gdy skończyłaś cztery lata i twój tata nie był w stanie już cię wziąć na barana. Kolejny próg gwarancji przekroczyłaś, gdy zaczęłaś się buntować. Twoja gwarancja natomiast skończyła się, gdy postanowiłaś być dorosła. I księżniczką nadal jesteś, ale tylko dla swojego ojca.
Nawet jeśli masz piękne i wysportowane ciało, wiesz co to moda, kosmetyki i wiesz jak tym się posługiwać, to nie jesteś inwestycją, w którą zainwestuje normalny facet. Bo normalny facet zainwestuje swój czas, uczucia i pieniądze w związek, z którego coś będzie miał poza ładną twarzyczką. Normalny, dojrzały mężczyzna szuka partnerki, a nie księżniczki. Takiej, co wesprze w codziennym życiu. Coś zrobi, coś ugotuje. Uwłacza cię to, bo nie jesteś kopciuszkiem, tylko księżniczką? Bo to on jest od tego, byś czuła się kobieca; on jest od tego, by cię utrzymywać. 

Dobrze, załóżmy, że znajdziesz takiego, co zgodzi się na twoje zachcianki; takiego, który cię utrzyma, który o ciebie zadba. Nie będziesz musiała pracować ani sprzątać, bo wystarczy mu to, że jesteś piękna. Jednakże to inwestycja, która szybko się przestaje zwracać. Dlaczego? Bo starzejesz się. Z czasem pojawią się zmarszczki, metabolizm spowolni, zaczniesz tyć. Co powstrzyma tego oto mężczyznę od kopnięcia cię w tyłek gdy skończysz 30/40 lat? Co go powstrzyma przed wymienieniem na młodszy model z mniejszym przebiegiem
Nic go nie powstrzyma, bo o ile w relacji, gdy mąż pracował i utrzymywał żonę, a ona w zamian sprzątała, gotowała i zajmowała się dziećmi, wkład w związek jest ten sam. Może niewspółmierny, ale kobieta, w oczach sądu, nie jest pasożytem. A ty? Jesteś. W oczach sądu, w oczach widzów twojego życia.

A właśnie, cytat. Dlaczego TEN cytat na początku? Ponieważ widuję go bardzo często; atakuje mnie wręcz z każdej strony i pod każdym zdjęciem. Kobiety uwielbiają go udostępniać jako słowa kobiety, która osiągnęła wiele dzięki swojej sile i urodzie. Ale kim była Marilyn Monroe? Zdobyła tytuł atrakcyjnej kobiety roku, a jednocześnie była narkomanką, która spóźniała się na plany aktorskie i histeryzowała. Uważała, że zasługuje na więcej, ale nie dawała z siebie więcej poza urodą. Dla mnie nie była i nie jest kobietą, na którą należy patrzeć. A udostępnianie tych słów... Cóż, powiedz mi - księżniczko - kiedy zaczniesz być najlepsza, bo mogę to przeoczyć.
Wracając do tematu: to nie jest wina chłopaka, że woli zawinąć do innego portu zamiast zaharowywać się dla ciebie, gdzie jeszcze Hollywoodzkie filmy natłukły mu do głowy, że go zdradzisz. Dlaczego? Bo go wiecznie nie będzie. Dlaczego go nie będzie? Bo będzie pracować na to, byś ty nie musiała. 
Tak więc nie jest winny mężczyzna, że zostałaś na lodzie z olbrzymimi potrzebami i żadnymi szansami na przeżycie. Mogłaś się kształcić, mogłaś pójść do lekkiej pracy z nudów, mogłaś robić cokolwiek. Ale odpowiadało ci życie księżniczki. Szkoda tylko, że jesteś przereklamowana. I po terminie.

Autopromocja

Reklamuję, bo mogę.


  • Autopromocja

    Prezentuję dwanaście artykułów, z których jestem najbardziej dumna:

  • Czy istnieje przepis na szczęście? || LINK
  • Opowiem o butach, które odmieniły moje życie || LINK
  • Opowiem ci bajkę jak zaczęłam gardzić ludźmi... || LINK
  • Każde wytłumaczenie jest dobre na gwałt || LINK
  • Przyjaciółka przyznała się, że szuka dziewczyny || LINK
  • Chcesz być roszczeniową kurewką? || LINK
  • JA wiem lepiej. || LINK
  • Motto:

    Posiadanie własnego zdania jest najkrótszą drogą do posiadania zwolenników.

    I wrogów.

  • LINK || Ja, Feministka.

  • LINK || Kobiety wrogiem feminizmu

  • LINK || Kobiety które nienawidzą kobiet

  • LINK || 133 feminizmu

  • LINK || Kobieta - nie do końca słaba płeć

  • LINK || Praca w toku.... - link nie działa

Współpraca


Adres e-mail

kontakt@narzecze.pl