• Facebook
  • E-mail

piątek, 4 września 2015

#77 Mamo, mamo, kup mi! [O manipulacji w Wielkich Sklepach]

Photo credit: ellyn. via Foter.com / CC BY-SA
Nie, nie jestem matką, ale nie raz widziałam kobiety idące z dzieckiem przez market i słyszałam właśnie magiczne, doprowadzające do łez słowa „Mamo, mamo, kup mi!”. Nie wspomnę o terrorystach, którzy kładą się na ziemi i drą się wniebogłosy, wywołując rumieniec wstydu na twarzy rodzicielki. Obawia się tego, co pomyślą przechodnie; czy uznają ją za złą matkę? Nie mnie to oceniać, dziecka nie mam, nie mam pojęcia jak to jest i ostatnią rzeczą jaką mogę robić, to oceniać. Dlaczego więc poruszam ten temat? Ponieważ zaistniałym sytuacjom można zapobiec, wystarczy wiedzieć gdzie dopuszcza się do manipulacji w supermarkecie. 

Dział z zabawkami
Na pierwszy ogień wybrałam dział z zabawkami, ponieważ różni się on od większości sklepu. Towar w całym supermarkecie jest tak ułożony, że najdroższe produkty znajdują się na wysokości wzroku dorosłego. W dziale dziecięcym jest wręcz odwrotnie - to co najdroższe, jest na dolnych półkach, na wysokości oczu dziecka. Kiedy maluch zobaczy zabawkę za 200 złoty, będzie ją chciał, nawet jeśli dwie półki wyżej jest identyczna zabawka za 80 złoty. 
Sposób: W pobliżu działu dziecięcego weź podopiecznego na ręce, aby to co tańsze znalazło się na wspólnej linii wzroku. Unikniesz wrzasków, płaczu i niezadowolenia dziecka. 

Promocja
Wszelkie promocje, obniżki cen, wspaniałe oferty i okazje atakują nas zaraz od wejścia do sklepu. Mamy wtedy przekonanie, że spora suma pieniędzy do wydania znajduje się w portfelu, więc bez większego zastanowienia wrzucamy to, co jest w promocji. Co więcej, mamy zaplanowane kupić dany produkt, ale inny jest w promocji. Nawet w promocji jest droższy od tego, który zaplanowaliśmy, ale obniżka ceny jest na tyle kusząca, że wolimy kupić coś z droższego z promocji, bo automatycznie uznajemy to za coś lepszego. 
Supermarkety uwielbiają stosować zasadę złotego środka. Załóżmy, że stoją obok siebie dwa produkty, za 2 i za 6 złoty. Naturalne jest, że sięgniemy po produkt za dwa złote, bo tańszy. Złoty środek to sytuacja, w której między 2 a 6 stoi produkt za 4 złote. Wówczas sięgamy po ten średni, bo nie chcemy najtańszego, uznając go za gorszy. Przy małych kwotach wydaje się to śmieszne, ale załóżmy, że mamy produkt za 29 złoty i 49 złoty. Czy produkt za 36 złoty nie wydaje się kuszący? 
Sposób: Kalkulujmy przy promocji, okazji czy obniżce cen. Nie zawsze oszczędzamy.

Wyróżnik

Skoro jesteśmy już przy promocjach, pora na wyróżniki. Wszystko to, co rzuca się w oczy. Kolorowe etykiety, wiszące serpentyny czy papierowa podobizna kogoś znanego, który poleca dany produkt. Wyróżniki rzucają się w oczy już z daleka, mają przyciągnąć uwagę klienta. „Nowość” jest między innymi taki wyróżnikiem. Kupujemy coś po to, by to sprawdzić, a nie dlatego, że jest nam potrzebne. Taki nas nieszczęsny paradoks, widać to doskonale przy kolejkach sieci Apple.  


Ułożenie półek
Ile razy zdarzyło się, że sklep, który praktycznie znaliście na pamięć, postanowił poprzenosić towary? Nagle musicie przejść przez wszystkie regały, krążycie i błądzicie w poszukiwaniu tego jednego produktu? Jest to efekt zamierzony, ponieważ podczas błądzenia zauważacie produkty, które mogłyby się przydać i w rezultacie, lądują w koszyku. Nawet ich nie planowaliście, nie myśleliście o nich, a nagle pojawiły się na paragonie.
Dodatkowo, to co najważniejsze, zawsze znajduje się na końcu sklepu. Piekarnia, mięsny i rybny znajdują się po drugiej stronie tych wszystkich regałów uginających się pod ciężarem różności, których nie potrzebujemy. Nawet jeśli nie potrzebujemy pieczywa, to po całym sklepie unosi się aromat świeżych bułeczek. 
Równie wielkim przekleństwem są produkty przed samą kasą. Gumy do żucia, batoniki, lizaki itd. Przechodząc przez sklep, widzieliśmy je nie raz, nie dwa, ale stojąc przy kasie i czekając na swoją kolej, nudzimy się i rozglądamy. Przykuwają nasze oko, a że nie kosztują dużo, to lądują na taśmie. 

Wielkość koszyków
Wchodzisz do supermarketu, masz małe zakupy i nagle okazuje się, że nie ma małych koszyków, tylko te wielkie. Głupio trochę jechać z jedną paczuszką sera, mlekiem i bułkami, więc mimowolnie pojawia się więcej produktów, które a nóż się przydadzą. 

Gotowe produkty
Żeby kupić pokrojony ser i szynkę, trzeba się nie raz nastać w kolejce, zwłaszcza wtedy, gdy sprzedawczyni za ladą ma tempo jak żółw na wyścigach. Dlatego, czasami dla oszczędności czasu, bierzemy gotowy, pokrojony już produkt, zapakowany. Oszczędność czasu jest równoznaczna z przepłaceniem, ponieważ produkt gotowy kosztuje nie raz dużo więcej niż taki, za którym musimy się nastać. Co więcej, nie zawsze dany towar jest pierwszej świeżości; ba, czasami już trochę odleżał. Tyczy się to nie tylko mięsiwa i nabiału, ale gotowych paczek z warzywami. Nie mówię ani o gotowym hamburgerze z biedronki, gdzie bułka, kotlet i plasterek sera kosztują tyle, że za daną kwotę miałabym kilka hamburgerów samodzielnej roboty. 


Na pewno jest znacznie więcej manipulacji, z którymi spotykamy się każdego dnia, ale nie jesteśmy w stanie ich wyczuć. Hostessa zaiste będzie jedną z takich manipulacji, podobnie jak parkingi i kolejki, ale nie na wszystko mamy wpływ. Grunt to się zabezpieczyć. Chodzić z konkretną sumą pieniędzy, robić wcześniej listę i się jej ściśle trzymać. Jest to dobry sposób by pieniążki w naszym portfelu czuły się bezpieczne, przynajmniej tak mi się wydaje. 
Czy sklep mnie zmanipuluje, mimo wiedzy jaką posiadam? Oczywiście. Przed manipulacją się nie uchronimy, ale warto próbować, prawda? 


Współpraca


Adres e-mail

kontakt@narzecze.pl