• Facebook
  • E-mail

piątek, 11 września 2015

#79 Rzygam propagandą „pro” uchodźczą

Photo credit: Moyan_Brenn via Foter.com / CC BY


Temat uchodźców jest gorący, tak gorący, że można sobie nim popalić przełyk. Politycy i dziennikarze codziennie wypijają wiadro gorących pomyj, przegadując się między sobą o tym czy naszym humanitarnym obowiązkiem jest przyjąć uchodźców, czy raczej mamy egoistycznie zamknąć swoje granice i powiedzieć im „won”? W dzienniku codziennie pokazuje się mnóstwo ujęć biednych dzieci, ludzi wyrzuconych na brzeg, rodzin koczujących na dworcach; ojców z dziećmi. Jest to tak dramatyczne, że aż łapie za serce i chce się otworzyć te cholerne granice, wpuścić tych wszystkich ludzi. Jednakże, nawet jak to zrobimy, to w dużej mierze nie poczujemy z ich strony krzty wdzięczności. 


Uchodźcy, których mieliśmy na początku przyjąć raptem dwa tysiące, budzili kontrowersje. Obawiano się terrorystów, agresji, nietolerancji. Teraz mamy przyjąć ich prawie dwanaście tysięcy, bo tak sobie zażyczyła Unia Europejska. Jednocześnie ta sama „pro Unia” podpisała ostatecznie umowę z Rosją o Nord Stream, czyli gazociąg przez Morze Bałtyckie, omijający całą Europę Środkową, w tym nas. Jakie będą tego konsekwencje? Rosja może zakręcić nam kurek bez konsekwencji ze strony Zachodu; co oni będą się przejmować taką Polską, skoro i tak zrobiła co mogła, odciążając kraje Zachodnie (jednocześnie kiedy sama ledwie prze do przodu). Dzięki ci, o kochana Angelo Merkel. 
Teraz Rosja liczy się z Niemcami, więc i w Polsce jest tani gaz, ale kiedy rurociąg ominie Polskę, to co będzie? Rosja zarzuci nam taką ceną, jaką będzie chciała, a jeśli się nie zgodzimy, zakręcą kurek. Oczywiście, Angela napisze list potępiający zachowanie Rosji, tak dla świętego spokoju, ale sama nawet paluszkiem nie kiwnie. Musimy przyjąć uchodźców, nawet jak bardzo nie chcemy. Zawsze miałam Unię Europejską za demokratyczny ustrój, a tu się okazuje, że ta brzydka Niemka ma kompleks Hitlera. Jeśli nie zrobimy tego co chce, zamknie granice. 

Nie o gazociągu chciałam pisać, a o uchodźcach z Syrii, którzy masowo przemieszają się pociągami przez Węgry, przekraczają granice, płyną przepełnionymi łodziami (i potem dziwimy się, że morze wyrzuca na brzeg truchła?). Widzieliście w telewizji ilu tych ludzi ucieka? Mnóstwo. Czy wszyscy to chrześcijanie? Nie. Czy życie wyznawców islamu jest zagrożone? Nie, zagrożone jest życie chrześcijan. Po co ci wszyscy ludzie prą do Europy Zachodniej? Nie uciekają przed wojną, uciekają przed biedą idącą w parze z wojną. Nie przyznają się do tego oficjalnie; media też o tym nie powiedzą wprost. Czy to źle, że uciekają przed biedą? Według mnie nie, bo to całkiem zrozumiałe; jednakże nadal jestem przeciwna by moim sąsiadem był Ahmed. Dlaczego? Jest muzułmaninem, nie wyrzeknie się swojej wiary (czego od niego nie wymagam), ale on będzie oczekiwał, że ja dostosuję się do jego wiary, bo jego wiara jest tą jedyną, prawdziwą. W innym przypadku jestem niewierna; co więcej, jako kobieta niewiele różnię się od zmywarki, pralki i gumowej lali. Stereotypowe, rasistowskie myślenie? Wali mnie to. 

Wali mnie to, czy ktoś nazwie mnie rasistką; wali mnie to, że ktoś zarzuci mi nietolerancję. Jestem tolerancyjna, bo pozwalam mu być kim chce; nie krytykuję jego wyznania; nie próbuję go zmienić. Nie będę w imię tolerancji siedzieć cicho, gdy będą gwałcić kobiety; nie będę w imię tolerancji siedzieć cicho, gdy będą mordować na ulicach homoseksualistów; nie będę w imię tolerancji siedzieć cicho, kiedy zaczną palić kościoły; w imię tolerancji nie zmienię się dlatego, że ktoś tego ode mnie chce. Kieruję się stereotypem? NIE. Patrzę i widzę; patrzę na Europę Zachodnią i kraje Arabskie i WIDZĘ jak jest. 

Szwecja, pierwszy przykład jaki przychodzi mi na myśl. Kraj, który jako pierwszy wprowadził wielokulturowość; który jako pierwszy, ponad 40 lat temu, pozwolił na osiedlanie się różnych wyznań i kultur w jednym miejscu. Wspaniale, jaki nowoczesny i tolerancyjny kraj, który po tych wszystkich lata boryka się z 300% wzrostem przemocy i przestępstw, oraz - wedle wstępnych statystyk - ze 700% wzrostem gwałtów. Wedle badań, przyczyną są różnice kulturowe. Gwałcą za dekolt lub krótką spódniczkę; gwałcą za odsłonięte ramiona czy twarz. Gwałcą, bo ich kultura na to pozwala. Po dogłębnej analizie statystyk, gwałty nie wzrosły o 700%, a o jedyne 1400% (dokładniej, wg strony, 1472%). Jednocześnie poprawność kulturowa, „tolerancja” nie pozwala podać do opinii publicznej pochodzenia oprawców. Gdyby nie byli to w większości muzułmanie, chyba nikomu nie przeszkadzałoby opublikowanie wyników, nieprawdaż? 
No ale, Szwecja zgodziła się na to czterdzieści lat temu. Teraz przeżywamy to samo - 160 tysięcy uchodźców z Syrii. Jesteśmy w stanie zweryfikować ich poglądy; ba, czy odróżnimy zwykłego uchodźcę od terrorysty? Prawda jest taka, że spora część z tych 160 tysięcy sprowadzi swoje rodziny - żony, dzieci, siostry, ojców. Liczba wzrośnie; zaleją nas cudzoziemcy. Europa przestanie być Europą. 

Głos zabierają nie tylko media i politycy, ale ludzie, którzy znają tę kulturę lub wiedzą jak to jest być uchodźcą. W tym Asida Turawa, uciekinierka z Kaukazu, napisała tenże post:      

Jestem imigrantem. Przeniosłam się do Polski z Kaukazu jakieś pół życia temu. Nie jestem katoliczką. Wychowano mnie w innym wyznaniu, w innej kulturze z innymi tradycjami. Byłam uchodźcą. Uciekałam przed wojną i wiem jak to jest. Z autopsji. Jestem tolerancyjna, daleko mi do ksenofobii czy nacjonalizmu, bo to wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej - to ja.
      
Uciekałam przed wojną z mamą, ciocią i moimi dwiema siostrami. Tak, łódką, pamiętam jak dziś. Nie było z nami taty, wujka, a nawet dziadka, tata z innymi mężczyznami walczył o swój, nasz kraj. Uciekałyśmy do Rosji. Nie wybierałyśmy kraju ze względu na dobrobyt czy możliwości. Uciekałyśmy do najbliższego bezpiecznego miejsca, by być jak najbliżej taty i móc jak najszybciej wrócić do domu, gdy tylko się da. Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że oto przypłynęłyśmy. Ale o nic nie prosiłyśmy, niczego się nie spodziewałyśmy. Mówiłyśmy po rosyjsku i byłyśmy kulturalne, grzeczne do przesady i pełne szacunku dla ludzi, którzy chcieli nam pomóc. Do dziś nie wiem, jak mama to wszystko wtedy załatwiała, że miałyśmy gdzie spać, co jeść. Dołączyła do znienawidzonych przez ludzi tzw „spekulantów” z wielkimi plastikowymi torbami, którzy handlowali czym mogli na ruinach byłego związku radzieckiego. Moja mama - filolog, muzyk, pianistka.
      
Pamiętam, że przygarnęło nas na jakiś czas sanatorium dla dzieci z chorobami skóry. To nie były dzieci ze zwykłą wysypką, tam były naprawdę przerażające choroby, dzieciaki wyglądające jak 90-letnie starcy... My byłyśmy przerażone, pierwszą reakcją było odrzucenie, ale dorośli bardzo szybko wytłumaczyli nam, że tu żyjemy na ich zasadach. Jemy z nimi, kiedy oni jedzą, śpimy wtedy, kiedy oni śpią, oglądamy telewizję i bawimy się razem z nimi, bo jesteśmy tu gośćmi.
      
Przyjechałam do Polski. Potem już, po latach, na studia. Za sprawę honoru uznałam poprawne wysławianie się bez akcentu, możliwość rozmowy z Polakiem na tematy, które są Polsce i Polakom bliskie, bez pytań "jak się Pani podoba w naszym kraju”, jeśli to miał być mój kraj. Nie chodziło o zdradę własnej kultury czy tradycji, bo poznawanie innych kultur wzbogaca naszą własną, chodziło o szacunek dla ludzi, z którymi żyję.
      
Świętuję razem z teściami katolickie święta. Z miłości do mojej rodziny, z szacunku, ze zwykłej grzeczności i uprzejmości w końcu. Nikt nie każe mi iść do komunii, ale nic mi się nie stanie, jeśli ładnie się ubiorę i kulturalnie zasiądę do stołu. Odwiedzając kogoś w jego kraju, świątyni, domu zastosuję się do jego zwyczajów. Jestem tolerancyjna. Bardzo. Czuję się obywatelem świata i nikomu nie zaglądam do łóżka - wszystkie kolory skóry i tęczy są dla mnie tak samo wartościowe. Ale tolerancja nie polega na ślepej akceptacji wszystkiego jak leci. Może i jestem hipokrytą, ale moja tolerancja jest wybiórcza, bo nie toleruję zła. Nie toleruję agresji i sytuacji, w której drugiej osobie dzieje się krzywda. Jeśli tradycja wymaga okaleczenia, gwałtu, pobicia, to moja tolerancja nie sięga tak daleko.
      
Świat nie jest czarno-biały. Między „jestem na tak” i „jestem na nie” istnieje jeszcze całe mnóstwo półtonów i niuansów. Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym "dzikusem", tym "brudasem", spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić. Ale ludzie, którzy nie szanują jedzenia na tyle, że śmieją je wyrzucać, widocznie nie potrzebują tej pomocy. Nigdy nie zapomnę smaku obrzydliwej zupy w proszku, którą jako uchodźcy dostałyśmy od kogoś, płakałyśmy i jadłyśmy ją, prawdziwa potrzeba nie pozwala wyrzucać jedzenia.
      
Nie zajmę stanowiska w sprawie uchodźców, bo jeśli zranię tym chociaż jedną osobę, która ratując się przed wojną przybywa z pokorą, szacunkiem i wdzięcznością, to nie będzie warto. Tym bardziej, że to samo spotkało kiedyś mnie i moją rodzinę. Tyle że w mojej historii młodzi mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie. Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę - nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć. I proszę, nie odbierajcie mi prawa bać się tego kogoś, zarzucając mi nacjonalizm, ksenofobię, zacofanie i nietolerancję, te rzeczy są mi obce, brzydzę się nimi. Tak jak brzydzę się gwałtem i przemocą.


O uchodźcach wypowiada się również inny polak, który miał przyjemność ich spotkać. Jest nim bloger Bulonis Kamil, który po opublikowaniu swojej wypowiedzi spotkał się z olbrzymią falą nienawiści i komentarzami, jakoby był rasistą. Zarzuty, które publikuje wywołują u mnie śmiech. Dlaczego? Bo napisał prawdę, ale tolerancyjni ludzie nie rozumieją, że tolerancja nie polega na ślepym wielbieniu wszystkich. Tolerancja pochodzi od słowa tolerować, a te znaczy znosić, ale nie akceptować. Tak mniemam.

Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów... Przy całej solidarności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to co widziałem budzi grozę... Ta potężna masa ludzi - przepraszam, że to napiszę - ale to absolutna dzicz... Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki "Chcemy do Niemiec" - czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar w którym się znajdowałem z grupą próbowano rozhuśtać? Rzucano w nas gównem, walili w drzwi żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę... Pytam się w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie... Naprawdę tym ludziom współczuję, ale gdyby dotarli do Polski - nie sądzę by otrzymali u nas jakiekolwiek zrozumienie... Staliśmy trzy godziny na granicy przez którą ostatecznie nie przejechaliśmy. Cała grupa w kordonie policji została przetransportowana z powrotem do Włoch. Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. I to ma być pomysł na demografię? Te wielkie potężne zastępy dzikusów? Wśród nich właściwie nie było kobiet, nie było dzieci - w przeważającej większości byli to młodzi agresywni mężczyźni... Jeszcze wczoraj czytając newsy na wszystkich stronach internetowych podświadomie litowałem się, martwiłem ich losem a dzisiaj po tym co zobaczyłem zwyczajnie się boję a zarazem cieszę, że nie wybierają naszej ojczyzny jako celu swojej podróży. My Polacy zwyczajnie nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi - ani kulturowo, ani finansowo. Nie wiem czy ktokolwiek jest gotowy. Do UE kroczy patologia jakiej dotychczas nie mieliśmy okazji nigdy oglądać, I wybaczcie jeśli kogokolwiek obraziłem swoim wpisem... Dodam jeszcze, że podjechały auta z pomocą humanitarną - przede wszystkim jedzeniem i wodą a oni te auta zwyczajnie przewracali... Z megafonów Austryjacy nadawali komunikat, że jest zgoda by przeszli przez granicę - chcieli ich zarejestrować i puścić dalej - ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem... Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielksu, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku... Liczyło się prawo pięści... Walczyli o zgodę na przejście dalej i tą zgodę mieli - ale nie rozumieli, że ją mają! W autokarze grupy francuskiej pootwierali luki bagażowe - wszystko co znajdowało się w środku w ciągu krótkiej chwili zostało rozkradzione, część rzeczy leżała na ziemi... Jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie miałem okazji oglądać podobnych scen i mam poczucie, że to dopiero początek. Na koniec dodam, że warto pomagać, ale nie za wszelką cenę.

Polacy tacy nietolerancyjni, prawda? Taki rasistowski, ksenofobiczny naród, który boi się postępu, bo go nie rozumie, prawda? Ciekawe czy spotkam się z podobnymi komentarzami jak Pan Kamil - napisze ktoś do mnie Panie Kamilu jest Pan nietolerancyjnym rasista, ksenofobem i najprawdpodobniej niepoprawnym politycznie, biernoagresywnym homofobemDzihad już po ciebie idzieSploniesz za Allaha!. Proszę, nie mówcie mi, że te komentarze pisali zdrowi na umyśle ludzie. Wyzywają człowieka, który opisał to co widział. Dobrze, załóżmy, że zmyślił - komentarze tego typu są tolerancyjne? Spłoniesz za Allaha? Jak dla mnie to groźba, groźba śmierci. Mam wrażenie, że ludzie tolerancyjni są tak samo niebezpieczni jak terroryści. 

O tym, że imigranci zgwałcili urzędniczkę zajmującą się ośrodkiem imigranckim dowiedziałam się kilka dni temu, a okazuje się, że cała sprawa miała miejsce ponad miesiąc temu. Związali kobietę, zgwałcili a następnie zdemolowali ośrodek. Imigranci, uciekinierzy, szukający pomocy. Czy tak się zachowują ludzie szukający pomocy czy też bezmyślne bestie, które w dupie mają poszanowanie godności? Oczywiście, jedna jaskółka wiosny nie czyni. 

O, informacja sprzed dwudziestu godzin. Czterej imigranci w Budapeszcie zaciągnęli studentkę w boczną uliczkę i próbowali ją zgwałcić; na szczęście spłoszył ich przejeżdżający patrol policji. Czy to normalne? Nie, ale niedługo będzie codziennością. Co śmieszniejsze, dowiedziałam się o tym z niezależnego źródła: ani TVN, ani Gazeta Wyborcza, ani żadna inna znana strona z wiadomościami nie napisała o tym fakcie. Interesujące. Ciekawe czy w ciągu tygodnia w ogóle pojawi się informacja o tej próbie gwałtu?
Pojawił mi się link do wideo, na którym muzułmański imigrant zgwałcił siedmioletnią dziewczynkę w Niemczech. Siedemnaście godzin temu! Jeszcze lepiej, sami nawzajem się gwałcą w czasie podróży. Mam wrażenie, że oni nie uciekają przed wojną, ale ciągną ją za sobą. Przeglądam dalej newsy. 

Właśnie na mojej facebookowej tablicy pojawiła się bardzo przyjemna informacja, udostępniona przez kolegę. 
To wydarzenie zapewne przejdzie do historii Unii Europejskiej. Niemiec Martin Schulz - przewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicznie zagroził dziś takim krajom jak Polska, Węgry czy Czechy, które nie zgadzają się na narzucenie im liczby imigrantów muzułmańskich. Zagroził… użyciem siły.

Pisałam kilka akapitów temu, że Angela ma kompleks Hitlera? Cofam co mówiłam - chyba każdy Niemiec go ma. Albo zrobimy tak jak oni chcą, albo nas wyrżną. Prędzej spodziewałabym się zbrojnego ataku ze strony Rosji niż Niemiec, ale widzę, że Niemcy wcale się nie zmieniły przez te wszystkie lata. Tylko nie noszą już tandetnego wąsika i nie wmawiają, że są nadludźmi. Aby tyle dobrze, bo rzygam już propagandą uchodźców i brakowałoby mi informacji, że Merkel jest nadczłowiekiem. 

Otwieram jedną stronę, zaraz pojawia się kilka innych o podobnej tematyce, końca nie widać. Niemniej, czy wszystko co napisałam sprawia, że jestem rasistką i osobą nietolerancyjną? Czy usłyszę słowa, że powinno się mnie masowo gwałcić albo spłonę w imię Allaha? Uważam, że nie zasługuję na to by ktoś mnie nazwał rasistką, bo przyjęłabym tych wszystkich ludzi z szeroko otwartymi ramionami, jednakże moja tolerancja nie zasłania mi oczu i pozwala widzieć rzeczywistość taką, jaką ona jest. 
Ci ludzie nie zmienią swojej kultury, ponieważ jest ona w nich bardzo głęboko zakorzeniona. Ich zasady, ich idee. Z jednej strony pozazdrościć, że tak są zżyci z przeszłością, ale z drugiej strony obawiam się właśnie tej ich kultury. Nie nienawidzę jej, boję się jej. Boję się, że u nas zostanie wprowadzony terror i nikt mu się nie sprzeciwi w imię tolerancji, w imię poprawności politycznej. Doprowadzą do tego, że wprowadzi się prawo szariatu; że ze szkół znikną krzyże; że dziewczyny będą musiały chodzić zakryte od stóp aż po czubki głów. Czy dojdzie do tego, że odsłonięta szyja wzbudzi pożądanie i przyczyni się do gwałtu, a dziewczyna sama będzie sobie winna? Bo mogła tak nie prowokować?
W naszej kulturze dekolty, odsłonięte szyje i ramiona czy krótkie spódniczki są popularne i społecznie akceptowane. Wystarczy latem popatrzeć na przechodniów: kobiety chodzą w szortach, spódniczkach, kwiecistych sukienkach; na plażę wybierają stroje kąpielowe. Społecznie akceptowane sprawia, że u nas nie gwałci się co drugiej kobiety przez to, że coś odsłoniła. Przykuje oko, pocieszy męskie przyrodzenie, ale nie doprowadzi do gwałtu. U nas wina gwałtu spada na gwałciciela; sporadycznie na ofiarę. A w ich kraju? W ich kulturze? Kamieniuje się kobiety za to, że zostały zgwałcone. Dlaczego? Bo dopuściły się cudzołóstwa! To, że tego nie chciały i że zostały zmuszone przez kilku mężczyzn niczego nie zmieni.
Podobnie nie zmieni to oblewania kwasem, palenia. Kobieta w ich kulturze nie jest człowiekiem; jest przedmiotem. Czy zwykła europejka, kobieta wolna, studiująca i kierująca samochodem jest dla nich człowiekiem wolnym? Nie wiem; wiem natomiast, jak jest w ich kulturze, wiem kim jest u nich kobieta. Boję się, że wprowadzą swoje prawo i swoją kulturę w nasze progi; wepchną ją nam do gardła tłumacząc się tolerancją i choć będziemy się dusić, krztusić i rzygać tym wszystkim, oni nie przestaną.

Czy człowiek, który krzyczy, że to ludzie i zasługują na humanitarne traktowanie będzie krzyczeć tak nadal, gdy muzułmanin na jego oczach zgwałci jego córkę, żonę, matkę? 

Nie wiem co będzie w przyszłości, bo mogę się mylić, podobnie jak setki innych ludzi. Mogę, ale patrząc na to co się dzieje w Europie Zachodniej, w Szwajcarii, a nawet teraz na Węgrzech i w Grecji, wiem jedno: prawdopodobnie mam rację. Dużo osób to zrozumie, ale będzie już za późno. 

Na koniec kilka kontrowersyjnych ujęć znalezionych na Youtube.







Współpraca


Adres e-mail

kontakt@narzecze.pl