• Facebook
  • E-mail

sobota, 7 marca 2015

#47 Gwałt na duszy: Ile gwałtów jest w stanie znieść Twoja dusza?



Opowiem Ci historię, drogi Czytelniku, droga Czytelniczko. Jest to historia dziewczyny, którą trudno w jakikolwiek sposób darzyć sympatią. Opryskliwa w stosunku kolegów, nieprzyjemna dla rodziców, egoistka i indywidualistka, niezadająca się z nikim, bezustannie tkwiąca w domu przed komputerem, albo czytająca książki. Zapomnij, że wyciągniesz ją na zakupy, do kina, a o dyskotece nawet nie myśl. Nie proś o możliwość spisania zadania domowego, nawet nie pytaj, bo samo jej spojrzenie zje Twoją duszę. Sporadycznie odpowiada na powitania, i to tylko tych nielicznych, których być może minimalnie darzy sympatią. Opis brzmi znajomo? Znasz kogoś, kto pasowałby do powyższego opisu?

Moja dziewczyna ma na imię Kasia i jest takim, jak to ładnie nazywamy, outsiderem. Trzyma się na uboczu i raczej stroni od ludzi. Nie przepadamy za takimi osobami, bo wydają nam się nieprzyjemne, a jakakolwiek próba nawiązania trwalszej relacji jest przez nią palona, zbywana, ignorowana. Nie lubimy być ignorowani. Wydaje nam się, ze Kasia trzyma nas na dystans, ma się za kogoś lepszego, prawda? Nie lubimy, gdy ktoś uważa się za lepszego od nas, więc jesteśmy nieuprzejmi i izolujemy tę jednostkę, nawet jeśli sama się wyizolowała.

Kasia. Każdy zna taką Kasię albo taką Kasię kojarzy. Jednakże, czy znasz jej historię, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku? Wiesz, co przeszła od momentu gimnazjum po koniec klasy liceum? Teoretycznie, to tylko sześć lat, ale masz pojęcie, co może się wydarzyć przez sześć lat? Otóż, Kasia kilka tygodni temu rozstała się z chłopakiem. Tak, miała chłopaka, ale o tym nie wiedziałaś, nie wiedziałeś, prawda? Nie mówiła, więc skąd mogłeś wiedzieć? Rozstali się, ponieważ ją zdradził, a ona się o tym dowiedziała.

Pewnie uznałeś lub uznałaś, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, że Kasia sobie na to zasłużyła. W końcu jest taka nieprzyjemna w obyciu, taka chłodna i opryskliwa. Kto byłby w stanie wytrzymać z nią więcej niż chwilę? Otóż, powiem Ci, że Kasia nie była nieprzyjemna dla swojego chłopaka. Wbrew pozorom, obdarowała go ciepłem, troską, zainteresowaniem. Dbała o niego tak, jak dziewczyna potrafi dbać o osobę, którą kocha. Jednakże, on ją zdradził. Dlaczego?

Między nimi od tygodni się psuło. Zazdrosna, kłóciła się ilekroć dowiadywała się, że spotkał się z jakąś koleżanką. Próbowała na początku rozmawiać, ale w końcu emocje brały nad nią górę. Zaczynała płakać, krzyczała. On ją zapewniał, że mu zależy, że kocha ją, że przecież jej nie zdradzi. Jednakże, zdradził. Możemy doszukiwać się przyczyn tejże zdrady. Możemy powiedzieć wprost, że to jego wina, bo nie dotrzymał słowa. Mógł się powstrzymać albo mógł odejść od Kasi. Mógł, ale tego nie zrobił. Zdradził ją. Możemy również doszukiwać się winy w Kasi. W końcu robiła sceny, była zazdrosna o koleżanki, w pewnym sensie podejrzewała chłopaka o niewierność i on miał tego dość? I poszukał zrozumienia w ramionach innej? Nie dowiemy się prawdy, możemy tylko spekulować. Nie jesteśmy tutaj osądzać o winie. Jesteśmy tutaj, ponieważ chcę powiedzieć Ci o czymś ważnym, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku.

Nim Kasia poznała swojego chłopaka, miała przyjaciółkę. Znały się od dawna, praktycznie od dzieciństwa i były nierozłączne. Przyjaciółka ta nazywała się Monika. Monika poznała ze sobą przyszłych kochanków, zapraszając ich oboje na urodzinową imprezę. Tak, Kasia wówczas chodziła na imprezy. Niewiarygodne, prawda? Tak jak wspomniałam, przyszła Kasia i chłopak do koleżanki, i od razu przypadli sobie do gustu. Rozmowa niezwykle się kleiła, nie powstała żadna bariera, jaka często powstaje przy obcych sobie ludziach. Nie spodobało się to Monice. Widziała rosnącą fascynację i z początku próbowała cieszyć się szczęściem tejże dwójki, później jednak zaczęła między nimi mieszać. W ten oto sposób, do Kasi chłopak przestał się odzywać. Z początku nie rozumiała dlaczego i kiedy spotkała go na ulicy, całkowitym przypadkiem, dowiedziała się co wygaduje o niej przyjaciółka. Że alkoholiczka, że daje dupy, że niewarta uwagi. On nie chciał takiej dziewczyny, dlatego się zdystansował. Kłamstewka Moniki wyszły na jaw, para się zeszła, a Kasia zerwała kontakt z osobą, którą przez wiele lat nazywała przyjaciółką.

To nie wszystko, droga Czytelniczko, drogi Czytelniczko. Kasia jeszcze wcześniej miała innego chłopaka, ale odeszła od niego. Wiesz dlaczego? Możesz się domyśleć. Monika, jej serdeczna przyjaciółka, skłóciła ich. Ilekroć Kasia przychodziła i opowiadała, że coś się dzieje nie tak, Monika natychmiast wyolbrzymiała problem i wmawiała go przyjaciółce, aż ta sama zaczynała w niego wierzyć. Wówczas w zaciszu domu odgrywały się sceny, kłótnie i inne awantury o rzeczy, które nie miały miejsca. W końcu rozeszli się, w niezgodzie, i po dziś dzień ze sobą nie rozmawiają. Dlaczego Monika skłóciła ze sobą szczęśliwą parę, tak jak później próbowała skłócić Kasię z chłopakiem? Może była zazdrosna? Może sama chciała być z którymś z chłopaków? A może to Kasia nie miała wystarczającego czasu dla Moniki i przychodziła tylko wtedy, gdy działo się źle? Nie mnie to osądzać, nie mnie to oceniać.

Kasia nie zdała, bo kiedyś była długo chora i koleżanka z klasy, która miała pomóc jej w nauce, w nadgonieniu zaległości, wolała spotykać się z dziewczynami, chodzić na zakupy. Nie raczyła podrzucić materiałów, podobnie jak pozostali członkowie klasy. Nie ich wina, prawda? Byli młodzi, koleżanka poza miastem mieszkała, więc na dojazd trzeba było poświęcić z godzinkę. Nie opłacało się, prawda? Nie miał kto przyjść wytłumaczyć, bo może w podręcznikach było wszystko, to niektóre rzeczy wymagały omówienia. Każdy obiecywał, że przyniesie i tak jak każdy obiecywał, tak każdy nie dotarł. Zdarza się, prawda? Są rzeczy ważne i ważniejsze, niestety.

Podobnie było, gdy koleżanki i koledzy potrzebowali zadania. Biegli jako pierwsi by spisać, a ostatni do pomocy, gdy sama tego potrzebowała. Ile razy służyła pomocą dla kogoś, kogo uważała za bliskiego, a ten był tak długo, jak z tego miał korzyści? Oprócz Moniki, Kasia miała jeszcze inną przyjaciółkę, Wiolę. Wiola bardzo często czegoś chciała - a to pieniążki pożyczyć, a to ciuch, a to zadanie spisać, a to ściągi otrzymać, a to mieć alibi na nocne wyjścia. O dziwo, Wiola odzywała się tylko wtedy, gdy czegoś potrzebowała. Mogła się nie odzywać tygodniami, mogła ignorować telefony, nie odpisywać na wiadomości. Na propozycje wspólnych wyjść zawsze znalazła wymówkę, a potem pojawiały się zdjęcia z galerii, kina, basenu, gdzie była z... Po prostu z kimś, kto nie był Kasią.

Z Wiolą był również inny problem, bo kiedy już spędzała czas z Kasią, bezustannie gadała. Nie na zasadzie, że trajkotała i nie pozwalała innym dojść do słowa (choć w tym sensie również), ale w sensie, że obgadywała. Wszystkie tajemnice powierzone Wioli przez inne osoby wypływały na wierzch przy byle okazji, ubarwione nierzeczywistymi, aczkolwiek pikantnymi szczegółami. Zabawnie się tego słuchało, zabawnie się o tym rozmawiało. Obgadywanie ma to do siebie, że człowiek zaraz czuje się lepszy, jednak gdy Wioli nie było obok przez długi czas, Kasia zaczęła się zastanawiać. Skoro tajemnice innych nie były bezpieczne u Wioli, jaką miała pewność, że jej tajemnice są tam bezpieczne? Otóż, nie były bezpieczne i Kasia bardzo szybko pożałowała, że powiedziała przyjaciółce o tym, który chłopak jej się podoba, co sądzi o najpopularniejszej dziewczynie w szkole, o wszystkich wstydliwych sprawach...

Tak, to niezwykła kumulacja nieszczęścia, ale każde jedno zdarzenie zmieniło podejście Kasi do ludzi. Człowiek, którego znasz i którego nie lubisz, najpewniej też się na nich zawiódł. Nie w takiej kompilacji, ale kiedyś, na czymś - kto wie?





Ale, ale! Jakież są tego konsekwencje, pomyślał ktoś? 

Zaufanie to taka rzecz, na którą ciężko pracujemy, a jedna błędna decyzja sprawia, że je tracimy. Stracone, jest trudne do odzyskania, bo gdzieś w podświadomości pozostaje taka pustka. Niestety, współcześnie zaufanie jest towarem przereklamowanym. Każdy pragnie ufać innej osobie, ale czy sam jest osobą godną tego, by jej ufać? Niestety, znaczna część społeczeństwa nie dba o to czy ludzie jej ufają. Niedotrzymywane obietnice, spóźnienia, lekceważenie drugiego człowieka, egoizm i egocentryzm, a na samym końcu, zdrady. Każda z wymienionych rzeczy to gwałt na duszy drugiego człowieka - człowieka, który ufa lub chce ufać. 

Historia Kasi jest od początku do końca wymyślona, podobnie jak sama Kasia. Jednakże, w całej przytoczonej historii chyba każdy odnalazł cząstkę siebie, cząstkę, gdy został zdradzony? Myślę, że każdy z nas w głębi nosi konsekwencje zdrady, choć ta nie musi być wielka. Osoba, która spóźnia się za każdym razem na umówione spotkanie traci zaufanie względem punktualności. Ludzie przestaną jej wierzyć, gdy mówi, że będzie o siedemnastej. Może stać się obiektem żartów, a nierzadko również drwin. Złośliwi zaczną komentować go podczas jego nieobecności, ponieważ brak zaufania łączy się nie raz z utratą szacunku.

Nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak nasza serdeczność buduje zaufanie. W końcu, gdy ofiarujemy komuś raz pracę domową, pomoc w formie pożyczki, podwózki i te pe, odmowa stanie się nagle obrazą. Bo jak możemy odmówić pomocy? Możemy, zwłaszcza gdy nasza pomoc jest jawnie wykorzystywana, jak w przypadku Kasi. Niestety, w tej sytuacji utrata zaufania jest obustronna - my stajemy się tymi, którzy nie pomogą, a inni stają się tymi, którzy nas wykorzystali. Nie jesteśmy świadomi, jak cienka granica jest między wykorzystywaniem a byciem wykorzystywanym. Dlaczego? Ponieważ każdy z nas kogoś wykorzystuje, jak i jest przez kogoś wykorzystywany. Nie widzimy tego, ale tak właśnie jest. 

Czasami to, co mówimy o innych jest tym, co nas definiuje. Mówiąc o innych, komentując ich i obgadując, stajemy się niegodni. Dlaczego ktoś miałby nam ufać, kiedy naszą jedyną pasją jest omawianie innych? Dlaczego mielibyśmy ufać komuś, kto bez przeszkód przytoczy nam życie obcej osoby, od jej narodzin aż po dzień dzisiejszy? Sytuacja ta sama w sobie nie potrzebuje komentarza, tak sądzę. 

Fałszywe pogłoski... Tak, one potrafią zniszczyć każdego. Ploteczki, ploteczki i jeszcze raz ploteczki, by ująć w zaletach, by dodać w wadach. Mają jeden cel - ośmieszyć, poniżyć, zrównać z ziemią. Sprawić, by ktoś poczuł się lepiej, a ktoś gorzej. Nie wiem kto i kiedy miesza w naszym życiu, a o ironio, bardzo często są to najbliżsi, bo tylko oni wiedzą w którą nutę uderzyć by poleciała muzyka. 

Zdrada... Każdy kto słyszy to słowo, myśli sobie o zdradzie w związku. Dlatego właśnie od niej rozpoczęła się historia Kasi, to właśnie ona zaczęła wszystko. Z początku chciałam ją dać na końcu, jako wisienkę na przysłowiowym torcie, ale później doszłam do wniosku, że lepiej dać ją z początku. Pokazać proces, który doprowadził do zdrady. Tak, starałam się stworzyć ciąg sytuacji, które sprawiły, że Kasia przestała ufać i jak inni ludzie zniszczyli jej związek. Bo właśnie tym były wszystkie poszczególne zapomnienia, spóźnienia... One były formą zdrada jest niczym innym, jak gwałtem na duszy.

Jako dzieci jesteśmy czyści, jesteśmy nieskalani. Ufamy bezgranicznie, dlatego łatwo stajemy się ofiarą. W skrajnych przypadkach pana z samochodu, ale zazwyczaj kolegów z klasy, bardziej dojrzałych rówieśników. Zaczynamy być wykorzystywani i wykorzystywać. Uczymy się życia. Niestety, często to życie nas uczy, że nie warto być uczciwym, że nie warto oferować pomocy, że nie warto ufać. Zaufanie to słowo klucz dnia dzisiejszego, słowo klucz, który otwiera każdy akapit.  Ludzie uczą nas, że nie warto ufać. Jedna, druga, trzecia zdrada tej samej kategorii i puf, coś znika, najprawdopodobniej nieodwracalnie. Czasem wystarczy jedna zdrada, jedna niedotrzymana obietnica by zgwałcić czyjąś duszę brutalnie. 

Zgwałcona dusza staje się tajemnicza, nikomu o niczym nie mówi, nikomu nie ufa. Staje się samotnikiem, staje się Kasią z początku. Każdy z nas zmierza właśnie w tę stronę. Nie lubiliśmy jej, bo myśleliśmy, że uważa się za lepszą. Niedługo, lada dzień, każdy z nas będzie taką Kasią, może już jesteśmy? Może sprawiliśmy, że ktoś stał się nią? Może przyczyniliśmy się do tego, że ktoś z naszego otoczenia już nigdy nikomu nie zaufa? Nie musimy przecież jednej duszy gwałcić na wszystkie możliwe sposoby. Wystarczy, że my zgwałcimy raz, ktoś inny drugi, jeszcze inna osoba trzeci... 
Powiedz mi, proszę, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku...

Ile gwałtów jest w stanie znieść Twoja dusza? 



*W całej powyższej nocie starałam się zachować neutralność, nie oceniać żadnej z postaw, ponieważ życie takie jest, że czasami nie mamy innego wyjścia. Czasem nie możemy przyjść na spotkanie, czasami przykład osoby może uratować inną... Okoliczności były, są i będą ważne...
**W podziękowaniu Detective za prośbę o napisaniu tychże przemyśleń. Sama nigdy bym na ten temat nie wpadła. 


Photo credit: peasap via Foter.com / CC BY

Współpraca


Adres e-mail

kontakt@narzecze.pl