• Facebook
  • E-mail

poniedziałek, 7 marca 2016

#129 Piszesz? I czytasz?! Co w tym złego? Wszystko!



Pisałam o tym zagadnieniu dawno, dawno temu, ale nie zarysowałam problemu należycie, dlatego do niego wracam. Pisanie, wbrew pozorom, nie jest sztuką łatwą. Uczymy się jej przez całe życie, a patrząc na facebookowe tablice, przekonuję się, że znaczna część dorosłych ludzi powinna powtórzyć edukację w szkole podstawowej. Tak o, by nie strzelać błędów ortograficznych w podstawowych słowach; do tego w epoce, gdzie programy do pisania, jak i przeglądarki same podkreślają wszystkie fleki.
Mówię o tym nie tylko po piętnastu latach pisania, ale i po prawie trzech latach studiowania filologii polskiej.

Nie czytasz? Nie pisz. 

Jednakże, podstawowe błędy w pisaniu na facebooku to wstyd tylko wśród znajomych; błędy na stronach typu blog, które regularnie się reklamuje, wchodzą setki ludzi - to wstyd i hańba. Teoretycznie, bo ktoś, kto nie zna się na dobrej literaturze, nawet nie zauważy paskudztwa. Widuję to codziennie, między innymi na blogach młodych autorek, które mają dużo więcej wyświetleń ode mnie, a treść... Przerost formy nad treścią, tak to ujmę. Czepiam się, owszem, bo wszelkie zasady pisowni odchodzą w zapomnienie, nawet nauczanie w szkole jest w czarnej dup... dziurze. Można to zmienić i jest na to prosty sposób, który powtarzają wszyscy: czytaj.

Czytanie jest doskonałym sposobem na naukę pisania - po pierwsze, wzrokowiec przyswaja położenie przecinków i innych znaków interpunkcyjnych, które, nie ma co ukrywać, współcześnie są zmorą nie tylko młodego pokolenia, ale i wszystkich. Po drugie, jeśli zaczynasz tworzyć, jesteś dumny ze swojego tekstu - do momentu, jak nie wrócisz do jakiejś książki i zobaczysz, że to co wyszło spod Twojego pióra, nijak nie przystaje do tego, co masz w dłoni. Inne książki uczą pokory (chyba że sięgasz po „Greya”, bo ten nie jest godny uwagi). Czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie, to wspaniała forma nauki. 

Jako osoba prowadząca bloga - czy też stronę - bezustannie sprawdzam co dzieje się u moich blogowych kolegów. Przeglądam nowe strony, patrzę na ich styl pisania, na formatowanie, umieszczanie grafik. Zwracam uwagę na to, co mi się podoba i zastanawiam się nad tym, jak przyswoić to u siebie. Dzięki wędrówkom zaczęłam tworzyć nagłówki i podtytuły, stosuję pogrubienie i wiem, co nie czyta się najlepiej. Bez wędrówek, nadal tworzyłabym tak samo. 

Ale, Piszesz? I czytasz?! Co w tym złego? Wszystko!  nie ma pokazać dlaczego warto czytać, ponieważ o tym jest wiele, wiele artykułów

Dlaczego, jeśli czytasz aktualnie książkę lub inne strony, nie powinieneś pisać? 

Ponieważ, kiedy czytasz książkę i odkładasz ją na bok, by napisać coś swojego, robisz jedną zasadniczą rzecz: kopiujesz. Powtarzasz niedawno zapamiętane słowa, stosujesz podobną stylizację, tworzysz podobne wyrażenia i związki. Nie robisz tego celowo, co to, to nie. Niestety, ta świadomość nie poratuje przed oskarżeniami o plagiat. 

Możesz to bardzo łatwo sprawdzić - weź tekst bardzo charakterystyczny, przykładowo, Pana Tadeusza. Nie możesz tego zrobić na sobie, ponieważ mózg oszuka podczas eksperymentu. Osoba powinna być nieświadoma, na przykład, koleżanka. Poproś, by napisała stronę dowolnego tekstu, a następnie niech poczyta książkę i napisze kolejną stronę, zaraz po przerwaniu lektury. Efekt? Uwierz mi, styl wypowiedzi i sposób formułowania myśli całkowicie się zmieni. 

Jak zatem rozwiązać problem?
Skoro nie czytając, nie powinieneś pisać;
 a czytając, również nie powinieneś, jak tu pisać dobrze?


Czytaj, śmiało. Za przeproszeniem, nażryj  się literaturą - co się da i ile się da. Wyciągaj wnioski odnośnie budowania fabuły, dawkowania informacji, kształtowania bohatera. Obserwuj jak tworzone jest napięcie; w jaki sposób autor wykreował bohaterów. Łap słówka, związki frazeologiczne; analizuj narrację i style. Ucz się przez czytanie, bo nie ma lepszego sposobu na naukę pisania - żaden poradnik nie jest w stanie nauczyć się tylu rzeczy o tworzeniu, jak inna, dobrze napisana książka. Warto również czytać poradniki, książki kulinarne - poznać punkt widzenia kobiety i mężczyzny, postrzeganie świata przez dziecko. 

Kiedy nażresz się tego, co mogło Ci się przydać - poznałeś pewne tajniki i chcesz je przetestować, odłóż książki na kilka dni. Jeśli notowałeś wszystkie uwagi, schowaj do szuflady. Po pewnym czasie, załóżmy, po tygodniu, zacznij robić wstępne szkice. Fabularne, postacie - rozplanuj sobie to, co chcesz napisać, poczytaj swoje notatki z analizy innych książek. Usiądź i pisz, voila!

Jednakże, jak sprawa ma się w kwestii blogów? Nie możesz czekać tydzień! I nie musisz - blogi są krótkie, czytasz tylko poszczególne rozdziały; czytasz wielu autorów, a nie godzinami jednego twórcę. Nie masz czasu na wchłonięcie jego stylu, ale - dla pewności - rankiem pisz, popołudniem czytaj. Albo jeden dzień pisz, inny dzień czytaj. Nigdy, przenigdy, nie rób jednego i drugiego, uwierz mi.

Odnajduj swoje inspiracje w innych - znajduj tematy, z którymi się nie zgadzasz i pisz kontry. Ktoś może naprowadzić Cię na coś, co przyniesie Ci mnóstwo wyświetleń. Jeśli blogujesz sam dla siebie, bez czytania innych, będziesz miesiącami tkwił w miejscu. Czytelnicy dużo Ci powiedzą,  albo nie powiedzą nic - sam sobie jesteś największym krytykiem. Wróć do starych tekstów i notuj to, co Ci się nie podoba, gdzie popełniałeś błędy. Bo uczysz się nie tylko na cudzym talencie, ale i na swoich błędach. 


Podpunkt B: Czytasz - nie pisz. Photo credit: Jaime_GC via Foter.com / CC BY

Współpraca


Adres e-mail

kontakt@narzecze.pl